o stronie...

Startując w wyborach w 2006 roku Piotr Krzystek obiecywał "nowe" dla Szczecina, jego prezydentura miała być nową jakością - otwartą na zmiany, na mieszkańców, na wszystko, co najlepsze.
Dzisiaj w dobie internetu jedną z ważniejszych i skuteczniejszych form dotarcia do drugiej osoby jest internet. Czy jednak ówcześnie osoba kandydująca, a dzisiaj Prezydent 400-tysięcznego miasta potrzebuje nadal kontaktu ze swoimi wyborcami i szerzej, z mieszkańcami Szczecina?

Odpowiedź nasuwa się sama. NIE!

Piotr Krzystek w 2006 roku prezentował swój program wyborczy za pomocą strony www.krzystek.org. W dwa lata po wyborach prawa do strony wygasły. Pozostała zatem wolna. Zdecydowaliśmy się wykupić domenę, bo niedobrze by się stało, aby nie zaczęła wreszcie służyć Miastu...

Wspólnie z Państwem, Mieszkańcami Szczecina, chcemy tworzyć nową jakość: przyjazną Szczecinianom, konkretną, a tym samym realną. Realną do wykonania. Bez iluzji.



niedziela, 28 marca 2010

Komedia omyłek.

1 kwietnia za pasem i zrazu jako primaaprilisowy żart potraktowaliśmy doniesienia mediów o starcie Piotra Krzystka w wyborach na szefa lokalnej PO. Nie można było potraktować tego inaczej. 15,97% głosów za Piotrem Krzystkiem to naprawdę dotkliwa porażka. Co mogło być tego powodem?
Po pierwsze, może pomylili się delegaci. Możliwe? W sumie tak. Chcieli zakreślić kandydata, a w sumie go skreślili. Ech, same błędy, niejasna ordynacja… dlatego nie jesteśmy w PO!
Po drugie, może pomyliła się Renata Zaremba zgłaszając zamiast siebie właśnie Prezydenta, a ten ostatni również przez pomyłkę zgodził się na kandydowanie. Możliwe? To również mogłoby się zdarzyć. Kazali wstać. Zgadza się pan, czy nie. No, i jak tu odmówić? Może nawet jakieś „nie” się pojawiło, ale czasami, jak w dowcipie, „nie” znaczy „tak”… I tak to się mogło potoczyć.
Po trzecie, może miał być jakiś handicap dla urzędującego Prezydenta? Czyli na przykład ilość głosów razy dziesięć, czy ilość głosów plus dwieście. To też możliwe… Tylko pomylił się ktoś obsługujący wybory.
Albo wreszcie, może miało być tak, że przecież ile głosów, tyle punktów karnych, więc im mniej, tym lepiej… I znowu tu się ktoś pomylił. Jakieś to też może i prawdopodobne…
Komedia omyłek! Szekspir w czystej postaci!

Bo przecież na pewno nie było tak, że Prezydent mógł przewidzieć swoją porażkę. Wszak jest wojownikiem z krwi i kości, fighterem jak Gołota, Kubica i Małysz razem wzięci, nieustraszonym, niepokonanym, jedynym takim – z wizją „flołtingową”, z inwestycjami ciągle na papierze, z przepełnionymi przedszkolami.

„Nie wykonuj ruchu, jeśli nic na nim nie zyskasz; nie atakuj, jeśli nie wygrasz; nie rozpoczynaj wojny, jeśli sytuacja nie jest bez wyjścia!” – mówi chińska mądrość ukryta w „Sztuce wojny”. Polecamy lekturę!
15,97% - liczba dnia!

sobota, 27 marca 2010

Piotrek, koniec...

Otrzymaliśmy informację od mieszkańców Szczecina o pewnym znaku drogowym. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że znak jest niecodzienny. Po pierwsze, aby nie został przeoczony stoi… na samym środku chodnika. Po drugie, jest proroczy w swej treści. Znak prezentujemy na fotce obok. Niefortunne umieszczenie znaku na środku chodnika utrudnia w sposób niezaprzeczalny przechodzenie chodnikiem. To bezsprzecznie metafora prezydentury aktualnego Prezydenta Miasta. Nie jest nam łatwo, podobnie jak przechodniom: zamiast oczekiwanego przez wszystkich aquaparku mamy budowany basen właściwie jedynie dla zawodników, zamiast obwodnicy surogat w postaci planów (gdzieś tam, kiedyś) przebudowy ul. Arkońskiej, zamiast realnych i namacalnych efektów iluzję „flołtingardenu”...
A sam znak? Jakieś nieodparte rodzi skojarzenie… Czy „P, koniec” nie oznacza przypadkiem „Piotrek, koniec”? I to właśnie najprawdopodobniej chciał nam autor znaku w niecodziennej lokalizacji powiedzieć.
Tak, to już koniec…
Krzystek, wystarczy! Zmiana!

niedziela, 21 marca 2010

Dumny Szczecin


Pamiętają Państwo rozpoczętą mniej więcej na cztery miesiące przed ówczesną kampanią samorządową akcję pod tytułem „Dumny Szczecin”? Powołano nawet jakiś ruch, ustalono jego program, cele, był nawet inicjator ruchu, taki prezes, czy jakoś tak… A potem ten inicjator (czy prezes) wygrał w naszym mieście i został kimś, kto miał dumę z naszego miasta odbudować. Tymczasem nic ponad marazm i częstowanie mitami nie jest nam w stanie zaprezentować.

niedziela, 14 marca 2010

Chocholi taniec

Marazm, czy większy jednak niż w przeszłości, trudno powiedzieć. Brak wizji, mimo epatowania niebiesko-zielonymi mazami, jednoznaczny. Stracone trzy i pół roku, bezsporne. Oby nie następne lata.
Końcowe sceny „Wesela” Wyspiańskiego znakomicie zdają się oddawać to, co cechuje dzisiaj nasze miasto. Właściwie nie idziemy donikąd. Mrzonki o stadionie zastępują poważną debatę o stanie szczecińskiej oświaty, pomysł na Trasę Północną przesłania konieczność dokończenia Obwodnicy Śródmiejskiej. W ten sposób Prezydent, a wraz z nim my jako Mieszkańcy w tym tanie musimy się poruszać…
Do czasu, na szczęście.

niedziela, 7 marca 2010

Zapomniał wół...

(Uwaga, bo będzie mocno teoretycznie. Czysta statystyka miejscami. Dla Czytelników o słabszej percepcji danych matematycznych – tekst „z trzema gwiazdkami” :)

W trwającej od dłuższego już czasu debacie dotyczącej miejsc w szczecińskich przedszkolach reprezentujący Miasto urzędnicy zdają się odpowiadać mentalnością szatniarkom z niezapomnianego „Misia”: „Cham się uprze i mu daj”. W filmie główny bohater potraktowany zostaje jak intruz przez personel szatni. Co więcej, nawet kierownik szatni nie odstaje poziomem od swoich podwładnych. W naszej smutnej szczecińskiej rzeczywistości mieszkańcy są traktowani podobnie przez podległą „kierownikowi szatni” zgraję. To mieszkaniec jest dla urzędnika, a nie odwrotnie. Smutna, lecz prawdziwa konstatacja…

piątek, 5 marca 2010

Panie Piotrku, Pan się nie boi czyli lewy marcowy


Szybka zmiana w Zarządzie Miasta (Buwelski za Nowaka) była niemal jak obalenie rządu Premiera Olszewskiego w 1992 roku. I za jedną i za drugą zmianą stał strach o polityczną przyszłość demiurga zmian. I jak Wałęsa bał się wypłynięcia informacji związanych ze swoją niechlubną przeszłością, tak Piotr Krzystek najwyraźniej boi się fiaska w nadchodzących wyborach. Fiaska, dodajmy, coraz bardziej prawdopodobnego!

środa, 3 marca 2010

Kolejna mrzonka za nasze pieniądze, czyli rzecz o tzw. Stadionie Miejskim

Firma Investment Support przedstawiła 2 marca radnym, kibicom i dziennikarzom wizję budowy nowego stadionu. Wizja niedorzeczna, niekorzystna i jako taka najbardziej chyba przypadła do gustu włodarzom Miasta.